czwartek, 2 stycznia 2014

Moja rada: nie palić wszystkich mostów.
Niektóre niestety muszą być spalone, ale warto mieć zawsze jakieś wsparcie. Dzisiaj minął tydzień od mojego ostatecznego zakończenia sprawy, a jutro już wybieram się na spotkanie. Mimo że ciągle o nim myślę, o naszym związku i czyja to tak na prawdę wina, nie chce do tego wracać. Wiem, że to nie ma sensu, tym bardziej, że od tego czasu jeszcze nie odezwał. Może będzie tak jak we wrześniu kiedy po trzech tygodniach zrozumiał, że jednak nie może beze mnie żyć?
Najgorsze w tym wszystkim jest to, że poza brakiem zaufania i jego problemem z innymi, wszystko inne było idealne. No prawie. Chyba łatwiej by było gdyby nie był taki dobry. Musze przypominać sobie co wtedy mówiłam. Ostatnia szansa, jak coś zepsuje to koniec. On o tym wiedział, ja też muszę teraz.
Czy to moja wina, jeżeli ja się źle zachowywałam, mu to nie pasowało, ale mi nie powiedział, tylko szukał czegoś innego? Dzisiaj już wyjdę z domu, mam nadzieję. Niech dziewczyny wracają z tego obozu...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz